Lucid Forum

yeld

Chciałem coś napisać, ale nie było jakiegoś takiego konkretnego tematu. Już jest, ha!

Generalnie, muszę wyrazić swoje wielkie uradowanie (i w jakiś sposób przekazać Wam banana z mojej twarzy). Mogę trochę przyspoilować.

Od jakiegoś czasu (1,5 sezonu z 4) oglądam remake słynnego brytyjskiego serialu pod tytułem Doctor Who. Pewnie większość słyszała o Doctorze, a nawet jeśli nie, to z pewnością skądś kojarzą motyw z niebieską budką policyjną podróżującą w czasoprzestrzeni. Doctor był w roku 50 000 a także w 1700, pełna dowolność.

Tak czy siak, serial przerósł moje największe oczekiwania. Jest robiony trochę pół-serio ze sporą dawką humoru. A znalazły się w nim wszelkie najbardziej znane motywy z filmów science fiction.

Są więc Dalekowie, wielkie puchy, o których chyba każdy słyszał.

A na pewno każdy słyszał ich słynne "EXTERMINATE! EXTERMINATE".

Są też Cybermani:

Był też znany chyba wszystkim blaszany pies K9 (był wykorzystany nawet w Falloucie).

Oprócz tego pełno jest różniastych odniesień, przykładowo raz Doctor trafia w czasy Charlesa Dickensa, raz rozmawia z Madame de Pompadour.

Ale wracam do banana, o którym pisałem wcześniej. Jestem w trakcie oglądania odcinka (tytuł The Satan Pit), w którym Doctor trafił na pewną asteroidę, konkretniej na pewną stację kosmiczną. Przywitany został napisem "Welcome to Hell". Okazuje się, że stacja jest pomiędzy planetą a czarną dziurą i coś utrzymuje je w równowadze. Krąży legenda, że ta czarna dziura to demon. Jeden z załogi słyszy szepty. Przed chwilą w hologramie pokazał się rogaty demon a w tle... w tle słychać sample z dooma (na przykład otwierające się drzwi, dźwięk, który zna każdy, kto grał w dooma). I tutaj właśnie ten banan na mojej twarzy. Ahh, kocham takie smaczki.

PS. pewnie znacie skądś też czołówkę z Doctora Who.

http://www.youtube.com/watch?v=oQj7hrZK4po

Nie brzmi trochę jak wcześni Floydzi? W sumie to taka wczesna elektronika, pierwsze syntezatory i te sprawy. Floydzi (i inni) wykorzystywali ten theme, głównie podczas występów live, ale jest też na płycie Meddle w piosence One of these days.