Forum Lucid Forum
Świadome Śnienie i OOBE
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ogólnie o muzyce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 59, 60, 61, 62, 63  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lucid Forum Strona Główna -> ja właśnie to / muzyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alegria
Moderator Snów


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 2161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:13, 20 Cze 2008    Temat postu:

Tymczasem dawno nie było tu Kącika Subiektywnych MasłoMaślane Recenzji Wujka A. Nadrobimy...



Erykah Badu - New Amerykah (4th World War) - part 1

Długo wyczekiwana płyta, powrót królowej soulu nowych czasów. Czy było warto?

Pierwszy rzut ucha w Saturnie (ZOMG KRYPTOREKLAMA!1) odsłuchując kawałki z płyty (dosłownie - tylko kawałeczki :( ) przyniósł odpowiedź przeczącą. Brzmienie zdecydowanie poszło w przyszłość, w stronę hip-hopu, któremu zresztą Badu już na poprzednim krążku składała hołd.

Na szczęście mamy internet! Płytę poznałem w całości nie musząc wydawać na nią grosza. Album jednak wciąż nie jest tak łatwy, jak chociażby debiutancki "Baduizm", czy drugi z kolei "Mama's Gun". Niech zapomną o tym albumie wszyscy, którzy spodziewali się powrotu do klimatu z ww. albumów, nie będzie pościelówy i przyjemnego soulu.

Otwierający "Amerykahn Promise" (KHAAAAAAAAAAAAAN!) to przyjemny funkowo-rnb'owy (disclaimer: w DOBRYM SENSIE tego słowa, stara szkoła rnb) kawałek z intro zsamplowanym z filmów typu exploitation. "More action. More excitement. More everything!". I faktycznie, w warstwie brzmieniowej tak jest. Nawet w drugim numerze - "The Healer" - prawdopodobnie pierwszym singlu z płyty. Kawałek o tym, że hip-hop jest większy niż religia, czy rządy. Brzmi lewacko? Cóż, Erykah lubi do swoich pięknych melodii ostatnimi czasy wrzucić troszku fermentu politycznego. Ważne, że kawałek brzmi kozacko i nie rozczaruje on nikogo, nawet fani "starej" Eryki - jeden z najmocniejszych punktów płyty. "Me" to jedyny chyba na albumie powrót klimatem do starego klimatu z "Baduizmu", ale beat wciąż jest nasiąknięty starym rapem i w efekcie mamy pomieszanie klimatów, które kawałkowi wypada na sporą korzyść (w aranżacji typowo soulowej broniłby się gorzej). Pod koniec kawałka dziwna luta z trąbką - ciężko mi to opisać. Intrygujące.

"My People" - to kawałek-przedstawiciel tego, co na najnowszym albumie mi się nie podoba. Zbytniego pójścia w hip-hop. Podkład brzmi, jakby go robił jakiś, za przeproszeniem, Timbaland. Zbyt nowoczesny w złym tego słowa znaczeniu. Zbytnio kojarzy się z teraźniejszym mainstreamem tzw. "czarnej muzyki" (strasznie nie znoszę tego terminu, ale używam go, żebyście poczuli powagę sytuacji). Na szczęście tuż po nim następuje "The Soldier" - w warstwie tekstowej znów zaangażowany, ale w warstwie muzycznej, czyli tym, co nas naprawdę interesuje, jest absolutnie masywny! Podkład w stylu starej szkoły rapu, zsamplowane fleciki nastrajają bardzo pozytywnie. Chyba mój ulubiony numer na całym albumie. "The Cell" - zsamplowany podkład w stylu seriali z lat 80-tych, ale nie do końca mnie przekonuje. Ba, nie podoba mi się prawie w ogóle, i to jest przykład tego, że czasem nawet oldskul nie uratuje kiepskiej melodii. Sama Erykah nie pomaga, rapując zamiast śpiewać.

"Twinkle" mimo w miarę nowoczesnego beatu ma fajne brzmienie i Erykah znów śpiewa, więc jest to dobry odpoczynek po męczącym Cellu. Pod koniec zsamplowany prezenter, którego może pamiętacie z Zeitgeista (oryginalnie pochodzi to z innego filmu, nie pamiętam tytułu), krzyczący na swoich widzów "I want you to get angry!". "Master Teacher" - z jakimś featuringiem - mam dość mieszane uczucia co do niego. Z jednej strony chórki miejscami przypominają Funkadelic, z drugiej strony podkład znowu kuleje. Od Eryki i jej płyt oczekuję lepszych melodii. Kawałek jest jednak dwuczęściowy i część druga już ratuje sprawę - spokojna melodia na klawiszach i Erykah śpiewająco zdaje egzamin. "That Hump" - drugi i przedostatni powrót w krainę soulu na albumie i znowu jest przyjemnie. Bardzo dobry odpoczynek po średniej części Master Teachera i podkładzie Twinkle (z chorą wkrętą na koniec w tymże). "Telephone" to ostatni powrót w erykowy soul i to piękny akcent na formalne zakończenie albumu. Jest bosko. Został jeszcze bonus track, funkujący i bardzo przyjemny, bo Erykah śpiewa, a nie rapuje (jak to się jej niestety zdarzało tu i ówdzie na New Amerykah part 1). No i mamy zapowiedź drugiej części albumu.

Jak to z dwuczęściowymi albumami bywa, jeden jest zazwyczaj dobry, a drugi kiepski. Erykah może przełamać taką klątwę, bo album (pomijając parę wpadek) jest dość solidny i single takie jak "The Healer" czy "The Soldier" (jeśli to tego wybierze na drugiego singla) bronią się znakomicie. Erykah się zmienia i to widać. Pomijając dosłowność i jej wielkie rozpuszczone afro, coraz częściej kieruje się w stronę hip-hopu i tutaj mamy krok w przód w porównaniu z "Worldwide Underground", czyli trzecim albumem. Nie zawsze krok w dobrą stronę, ale pozostaje nam tylko czekać na część drugą. Oby lepszą.

Wujowa Ocena: @@@

(Legenda Wujowych Ocen:

@ - groovy jest w towarzystwie przyznać się, że nienawidzi się tego albumu
@@ - szału ni ma
@@@ - sympatyczne cuś, chociaż mogłoby być lepiej
@@@@ - wypada posłuchać, bo JA TAK MÓWIĘ
@@@@@ - nie wypada nie znać, album bardziej niż bardzo dobry
@@@@@@ - absolutne mistrzostwo, insta-win, uberh4x0r, ZOMGWTFPWNBBQ, niszczyciel światów, Wuj Alegria Poleca)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yeld
Administrator Snów


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z polskiej stolicy dnb! :D
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:36, 20 Cze 2008    Temat postu:

Widać, że Wuj przygotowuje się na ostro.. ;)

Czekam na coś ze znaczkiem Q od Wuja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
walek
WWII Man


Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 3397
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: West Preussen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:28, 24 Cze 2008    Temat postu:

Whitesnake - Good To Be Bad



Giganci rocka powracają z mocnym kopniakiem!

Good To Be Bad to jak dotąd - najpopularniejszy i najcięższy zarazem album spuścizny po Deep Purple. Pan Coverdale i spółka (w postaci Douga Aldricha, Reba Beacha, Timothy'ego Drury'ego, Uriaha Duffy'ego i Chrisa Fraziera) w trzy tygodnie od premiery sprzedali już ponad 210 tys. kopii swojej płyty, co jest osiągnięciem dość sporym.

Nie liczby, a muzyka zaś, jest największym plusem tego wydawnictwa. Sama okładka to nic szczególnego - niby złote X na niebieskim tle, ale mnie się podoba i to bardzo. Sam album otwiera kawałek "Best Years" i już jest ciężko. Jak dla mnie jest to najsłabsza pozycja na płycie, ale wciąż bardzo trzyma poziom. Jest mnóstwo przesteru, co w połączeniu z syntezatorkami i gitarą slide'ową daje niepowtarzalny efekt. Sam riff przewodni to już połączenie Zakka Wylde'a z kawałkiem Whipping Post zespołu The Allman Brothers Band.

Potem jest już tylko lepiej - Can You Hear The Wind Blow. Świetne syntezatorowe brzmienie dodaje fajnego smaku mocnym gitarowym riffom, bez nachalnego "przeplastikowania" ich, jak miało to miejsce w latach '80. Ten kawałek to wizytówkowe brzmienie pana Coverdale'a. Jest rock, jest tekst o kobiecie, jest wykop. Mocna strona płyty, zacierająca mylne wrażenie lekkiej "średniości" po poprzednim utworze. Potem kawałek o nieszczęsnym tytule przypominającym nam wypociny pana Erica Prydza - "Call On Me". Mimo tego brzmieniowo najbliżej jest mu do wyczynów chyba Black Label Society, w nieco lżejszym wydaniu. Znowu lekki dół, minus za wokale, choć fajne wstawki na perkusji dodają smaczków piosence. No i po kolejnym spadku dostajemy to, na co zatwardziali fani Whitesnake czekali najbardziej - poprockową balladę! "All I Want All I Need" ani brzmieniem, ani tekstem nie odbiega od takich megahiciorów jak "Is This Love" czy "Love Ain't No Stranger". Brzmieniowo - the 80's "pełna gymba", w połączeniu z fajnym refrenem 'zaśpiewywanym' przez większą część zespołu - brzmi naprawdę porządnie. Potem nadchodzi pora na tytułowy kawałek - "Good To Be Bad". Bardzo fajne wykorzystanie pauz na początku i świetny riff przewodni, pulsujący, dynamiczny, rockowy. Nic tylko podkręcić i uderzyć w trasę. Kolejny mocny punkt płyty. All For Love to druga z bardziej balladowych kompozycji tego krążka, choć ma już dużo bardziej mięsiste brzmienie. Najdłuższy utwór na płycie - Sumer Rain - ma aż 6 minut i 11 sekund i jest akustyczną (do czasu) balladą. O miłości oczywiście. Warto dodać, że wszystkie kawałki mają średnio po pięć minut, najkrótszy zaś - 'tylko' 4:16.

I nadeszła pora na mojego faworyta z tej płyty - "Lay Down Your Love". Totalne odejście od brzmienia, jakie znałem i wejście w mocne rockkowe granie z pod znaku... Led Zeppelin (sic!). Wokal to czysta kopia Planta, a przewodni motyw chyba ukradziono Page'owi. W refrenie kawałek staje się genialnym "zaśpiewańcem", najmocniejszy punkt płyty. Dla tego kawałka warto posiąść całą płytę i męczyć się przez słabsze momenty. Whitesnake w szczytowej formie i koniec. "A Fool In Love" to typowy bluesior, z dodaną większą ilością przesteru. Bardzo fajny kawałek, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym. Momentami zbliża się brzmieniowo do Hendrixa, momentami do ZZ Top. "Got What You Need" to tylko 4 minuty, ale w tych czterech minutach zmieszczono naprawdę mnóstwo rockowego pędzenia. Porządny kawałek, rozbujany, rockowy, szybki. Płytę zamyka "'Til The End Of Time". Robi się trochę bardziej bluesowo, akustyczna gitarka i slide wyprowadzają sluchacza z rockowego bujania i wprowadzają w spokojniejszy nastrój.

Podsumowując - płyta ma wszystko, czego wymagam od płyty. Kilka ballad, kilka rockowych odjazdów, sporo refrenów nadających się do podśpiewywania z kumplami. Widać, że Coverdale wciąż się uczy i z wiekiem muzyka wychodzi mu coraz to lepsza. Starości nie czuć po nim wcale, granie jest świeże, innowacyjne, inne brzmieniowo i ciekawe. Nie potrafię znaleźć w albumie jakiś poważnych wad, które przeszkodziłyby mi w pozytywnym odbiorze albumu.

Ocena (w skali szkolnej): 5/6

Plusy: Rozpiętość brzmieniowa, innowacyjność, świeże pomysły
Minusy: Dwa nieco nudniejsze kawałki

Zdecydowanie polecam tę płytę każdemu prawdziwemu fanowi rocka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ramiel
Moderator Snów


Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:19, 26 Cze 2008    Temat postu:

Sigur Rós - Með suð í eyrum við spilum endalaust



Jak to powiedział Oscar Wilde: "Moda jest czymś tak obrzydliwym, że trzeba ją zmieniać co pół roku". Kogo nie zapytasz, ten zgodzi się z tym poglądem, a jednak niemal każdy podąża w stopniu większym lub mniejszym za aktualnymi trendami.
W przypadku najnowszego albumu Sigurów widać to już po okładce, która z daleka błyska do nas gołymi tyłkami całej wesołej rodzinki. Podobnie jak w promocyjnym utworze zatytułowanym "Gobbledigook", na którego teledysku golasy latają na prawo i lewo w rytm muzyki (co ciekawe, butów chyba nikt nie zdjął, tacy to naturyści :P). Czy to zabieg artystyczny, czy podkreślenie swojego "wyzwolenia" i chęć wkupienia się w łaski "wyzwolonych" nabywców - nie wiem. Niestety, stawiałbym raczej na to drugie.
Ale przecież teledysku oglądać nie trzeba, a okładkę można wyciągnąć, a muzyka pozostanie. No właśnie - muzyka.
Już jakieś półtora miesiąca temu, kiedy po raz pierwszy usłyszałem singiel "Gobbledigook", wiedziałem, że będą zmiany. Właściwie można było to już wywnioskować po przedostatnim albumie Hvarf, który zebrał do kupy wcześniej niewydane utwory i jakby zamknął w ten sposób pewien okres twórczości. Zmiany są. Może nie tak diametralne, ale wyraźnie zauważalne. Tak jak się spodziewałem, współczesne trendy muzyczne na dobre zagościły w muzyce Sigurów. Koniec z ambientem i koniec z post-rockiem. Na płytce Með suð í eyrum við spilum endalaust dostajemy blisko godzinę popowej alternatywy.
Taka zmiana trochę boli, zważywszy, że Sigury zawsze otrafiły rozwijać się w swojej dziedzinie i z każdym nowym albumem pokazywać, że można z tego wyciągnąć jeszcze więcej. Tym razem przekonujemy się, że więcej już najwyraźniej nie można. Może chłopaki się zestarzeli?
Ale! Nie oznacza to bynajmniej, że "Með suð..." jest słaba. Co to, to nie. Jest inna, jest popowa, jest trochę papkowata, ale jest w niej na czym zawiesić ucho. Wspominany już "Gobbledigook" za którymś razem zaczyna się naprawdę podobać, a "Við spilum endalaust" wpada w ucho do tego stopnia, że chodzi po głowie do końca dnia. Poza tym w połowie dostajemy powrót do przeszłości w postaci utworu "Festival", który bardzo przypomina Agaetis Byrjurn. Później leci to jakoś z górki, ciężko rozróżnić poszczególne utwory przy pierwszym odsłuchaniu, za wyjątkiem "ára bátur", który też jest jednym z najmocniejszych punktów nowej płyty.
Jakie ogólne wrażenie? Słucha się tego miło, na pewno chłopaki po raz kolejny odwalili kawał dobrej roboty, ale jednak dla fana starej twórczości tego zespołu może pozostać pewien niesmak. Natomiast jeśli ktoś dopiero chce się wkręcić w Sigurów, to może śmiało zaczynać od tej płytki, bo jest zdecydowanie łatwiejsza w odbierze niż ( ), czy psychodeliczny Von.
Ocena końcowa - 7,5/10.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ramiel dnia Czw 14:29, 26 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alegria
Moderator Snów


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 2161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:22, 02 Lip 2008    Temat postu:



Danny Byrd - Supersized

Dziecko podcastu Hospitala, przynajmniej w kontekście mojego poznania tego albumu. Od czasu, gdy wessał mnie podcast Hospital Records, moją uwagę przyciągnęły kawałki Dannyego Byrda. Nabuchodonozor wyświetlał okładkę nadchodzącego albumu zatytułowanego "Supersized", a na dodatek w jednym z odcinków Tony (London Elektricity) z Dannym rozmawiali na temat albumu. Połknąłem haczyk.

Piękny otwieracz w postaci singlowego "Shockout". Lajtowy początek z pianinem i podwyższonymi samplami wokalu. Następuje breakdown po samplu "SHOCKOUT!" i mamy szatańską jazdę w absolutny oldskul. Staro brzmiące bębny i beaty, ten bas, coś pięknego! Mistrzostwo. Ale Danny nie zwalnia tempa! "Gold Rush" nagrany wspólnie z Brookes Brothers kontynuuje upbeatowy haj serwując nam kolejną działkę drum'n'bassu. Świetny wokal, znów przesterowany, ale z głową. Parkietowy killer? Tak zdajemy się myśleć, dopóki nie usłyszymy najlepszego kawałka na albumie, czyli... "Weird Science". O tym kawałku można byłoby napisać wiele, ale ja ograniczę się do stwierdzenia, że to jeden z najbardziej innowacyjnych kawałków dnb, jakie przyszło mi usłyszeć, szczególnie ze względu na "baunsujący" breakdown w środku, który zmiata każdego na parkiet i każe tańczyć. Nie ma opcji. WEIRD SCIENCE!

Następuje chwila na oddech. "From Bath With Love". Sample gitarki, skrzypiec, klimat bardzo lekki i przyjemny, damskie wokale. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom - na tym albumie nie ma wypełniaczy! Kawałki nie pozwalają się nudzić. Wspomniany track kończy się zsamplowanym gwizdem Dannyego... z łazienki (jak tytuł wskazuje). Koniec oddechu, czas wypluć płuca na parkiecie. Utwór tytułowy jest kolejnym murowanym hitem, który nie pozwala stać w miejscu. Początek jest niepozorny, ale po wejściu zsamplowanego basu wiadomo już, co i jak!

"Joy and Pain" nagrany z Redd to jeden ze słabszych, jak sądzę, punktów albumu. Dalej jest w tanecznym klimacie (w rozumieniu drum'n'bassowym, nie tępej sieki klubowej!) i damskie wokale przypominają nam o tym. Tekst jak to w przypadku takich utworów denny, ale czego można się spodziewać? To nie poezja śpiewana, to drum'n'bass! Jeśli kogoś zniesmaczyła nutka popu w dnb w poprzednim kawałku, "Red Mist" (na wokalu Ik) wyprowadzi go z konsternacji. Znowu jest mocno, jak na Dannyego, kawałek wgniata w fotel mocnym basem. Danny jednak dobrym człowiekiem jest i nie zabije człowieka tak od razu - lżejszy klimat powraca w "Feet Won't Touch The Ground". Jeśli w dnb może pojawiać się nutka popu, to właśnie w takiej formie. Zdecydowanie lepszy od wspomnianego "Joy and Pain" i bardzo pozytywnie nastrajający. "Planet Music V.I.P." z MC Foxy i Adrokiem (nie mylić z Adrockiem z Beastie Boys!) dalej pokazuje producenckie zdolności Dannyego. Niesamowite jak ten album nie traci na klimacie od samego początku! Nie zmienia się to też w dwóch ostatnich kawałkach: "Labyrinth" i "Soul Function".

Nareszcie znalazłem coś, co odciągnęło mnie od arcygenialnego "Tough Guys Don't Dance" High Contrasta (którego słuchałbym w kółko aż do znudzenia, a nie lubię, gdy nudzą mi się kawałki...). Album ten, jak napisano, polubić może nawet ktoś, kto normalnie nie dałby dnb szansy. Ponoć już teraz Danny pobił w sprzedaży inne wydawnictwa Hospitalu, a ja nie dziwię się dlaczego. "DNB Album lata" - takie komentarze często pojawiają się w kręgach dnb. Ja przychylam się do tej opinii, ale "Joy and Pain", a także brak większej ilości parkietowych niszczycieli (na które wiem, że Byrda byłoby stać, po tym, co pokazał) nie pozwala mi dać mu zbyt wielkiej noty. No i pomimo innowacji w "Weird Science" ten album nie jest genialny. Jest "tylko" bardzo dobry.

Wujowa Ocena: @@@@

(Legenda Wujowych Ocen:

@ - groovy jest w towarzystwie przyznać się, że nienawidzi się tego albumu
@@ - szału ni ma
@@@ - sympatyczne cuś, chociaż mogłoby być lepiej
@@@@ - wypada posłuchać, bo JA TAK MÓWIĘ
@@@@@ - nie wypada nie znać, album bardziej niż bardzo dobry
@@@@@@ - absolutne mistrzostwo, insta-win, uberh4x0r, ZOMGWTFPWNBBQ, niszczyciel światów, Wuj Alegria Poleca)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alegria dnia Śro 16:25, 02 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ramiel
Moderator Snów


Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:53, 07 Lip 2008    Temat postu:

Tak to już jest, że kiedy mówimy o nieco mętnym pojęciu "mroku", zazwyczaj wciskamy tam nutkę sarkazmu i delikatne h po literce m. Dzieje się tak dlatego, że w czasach obecnych mrok kojarzony jest z tworami emo albo sferami skrajnego metalu, sporadycznie równie zabawnego przedobrzonego gotyku. Dzisiaj chciałbym jednak zaprezentować coś naprawdę mrocznego i to przez wyraźne R. Nie jest to co prawda nowinka, ale uważam ten zespół (ten album) za na tyle ważny, że naprawdę warto go wyszperać.

Switchblade Symphony - Serpentine Gallery



Samego pojęcia darwave'u chyba nie muszę Wam prezentować, ale dla tych, co się z pojęciem jeszcze nie zetknęli - jest to gatunek muzyczny, nieco pokrewny do gotyku i doom metalu, z tym, że nie opiera się na gitarowych riffach, ale raczej na powolnym beacie i ciężkich synthach. Najpopularniejsi przedstawiciele tegoż gatunku to Cruxshadows i Clan of Xymox
Switchblade Symphony jest zespołem unikalnym, a przynajmniej ja się nigdy z podobną muzyką nie zetknąłem. Potrafią świetnie połączyć niskie basy, które tworzą główną linię melodyczną, ze smyczkami, trance'owymi synthami i sporadycznym przesterem. Najważniejszą rolę pełni tutaj jednak dwupak wspaniałych wokalistek, które na przestrzeni prawie całego albumu śpiewają unisono. Wszystko jest prawdopodobnie przyprawione jakimiś dźwiękami podprogowymi, bo jednokrotne przesłuchanie płyty potrafi wpędzić w prawdziwie podły nastrój.
Już same tytuły potrafią wywołać zimny dreszcz, jak choćby Bloody Knuckles czy Dissolve, przy czym tego drugiego nie radzę słuchać w opustoszałym domu w późnych godzinach nocnych. Potrafi wprowadzić w nastrój oczekiwania, że zaraz przez drzwi wparuje coś naprawdę paskudnego. Nie polecam też słuchać tego pod wpływem jakichkolwiek środków zakrzywiających procesy myślowe. Sam nigdy nie próbowałem, ale mam mocne wrażenie, że zakończyłoby się na prawdziwym bad tripie.
Dużo na temat poszczególnych utworów napisać nie można, bo - choć Serpentine Gallery nie jest concept albumem - tworzą artystyczną całość. I o ile takie kawałki jak Clown, Gutter Glitter czy wspomniane już Dissolve wybijają się kompozycyjnie, to reszta mogłaby być jednym, wielowątkowym utworem.
Ogólnie jest to muzyka dla koneserów. Jeśli ktoś lubi porywające rytmy i wpadające w ucho melodie, może spokojnie dać sobie z tym spokój. Jeśli natomiast ktoś interesuje się muzyką w różnych wydaniach i lubi nowe doznania dźwiękowe, nie może pozostać obojętnym na tę pozycję.
Z czystym sercem daję tej płytce 10/10 w swojej kategorii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ramiel
Moderator Snów


Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:52, 13 Sie 2008    Temat postu:

Zauważyłem, że ani słowo na temat tego artysty się jeszcze na forum nie pojawiło, a to dziwne z racji tego, jaki powiew świeżości przyniósł Czesław Mozil w projekcie CZESŁAW ŚPIEWA i jego

DEBIUT



Dawno już nie zdarzyło się, żeby na scenie tzw. alternatywnej w Polsce pojedynczy album wywołał takie zamieszanie. Ot do Polski powrócił z długiej emigracji w Danii zwykły muzyk, który ukończył tam studia muzyczne na akordeon... I wydał swoją debiutancką płytę.
Obok muzyki Cześka ciężko przejść obojętnie. Część jest nią zachwycona, część uważa ją za dno. Ja zaliczam się raczej do tej pierwszej grupy. Głównym atutem Cześka jest oryginalność kompozycji, nie ograniczające się instrumentalnie i tematycznie oraz jego wspaniały akordeon (początkowo nie chciałem uwierzyć, że to naprawdę jest akordeon). Ponadto ma on niesamowite zdolności do wkładania emocji w wokal, zarówno w wesołych utworach jak Żaba Tonie w Betonie, jak i pełnych smutku i rezygnacji jak Efekt Uboczny Trzeźwości. Teksty są... specyficzne. Pełne częstochowskich rymów (z tego, co kiedyś wyczytałem, powstawały podczas burzy mózgów na jakimś forum), ale w sporej części ukryty jest głębszy sens. Niektórych drażnią duńskie naleciałości w akcencie Czesława, ale moim skromnym zdaniem dodają one całości specyficznego smaczku.
Jedyną wadą jest spora nierówność, choć to spostrzeżenie dość subiektywne, ale z drugiej strony dzięki temu, że wszystko jest z kompletnie innej parafii, każdy znajdzie coś dla siebie. Słów parę na temat każdego z utworów:

1. UCIECZKA Z WESOŁEGO MIASTECZKA - Ten utwór jest trochę dziwny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś w nim zgrzyta, coś nie pasuje. Nie dawałbym go na wejście , bo może co poniektórych zniechęcić do dalszej eksploracji
2. TYŁEM DO PRZODKA - Ooo, tutaj to co innego. Mocny, złamany gdzieś na granicy lekkiego metalu kawałek z NIESAMOWITĄ solówką gitarową.
3. MASZYNKA DO ŚWIERKANIA - jeden ze sztandarowych utworów artysty. Bardzo wyrazisty riff, który podobno został wykorzystany w jakiejś reklamie (nie oglądam TV, więc nie mam pojęcia, w jakiej)
4. ŻABA TONIE W BETONIE - kolejna znana piosenka. Często można ją usłyszeć w Trójce. Strasznie się czepia głowy i nie można przestać jej śpiewać pod nosem. No i te baśniowe chórki na końcu... : )
5. WESOŁY KAPELUSZ - bardzo liryczny kawałek, spokojny i nienarzucający się kompozycją. Dobrze wkomponowany w środek płyty.
6. MIESZKO I DOBRAWA JAKO POCZĄTEK PAŃSTWA POLSKIEGO - dziwadło. jakieś takie punkowe i jakieś takie śmiszne. I krótkie, bo niecałe półtora minuty. Motyw na końcu chyba znam skądinąd.
7. POŻYCIE MAŁŻEŃSKIE - szydercze, złośliwe i z nieco zawoalowanym szowinizmem. I like it. Muzycznie pachnie Hiszpanią. I wspaniałe przetapianie wokalne pomiędzy Cześkiem a chórem w końcowej części.
8. KRADZIEŻ CUKIERKA - Tutaj z kolei mamy trochę reggae, lekkostrawne i nieco bzdurne. Nadawałoby się do radia i do śpiewania w stanie podchmielonym. I na wesela.
9. JĘZYK WĘŻA - jedyny utwór, którego nie lubię. Nie rozpiszę się na jego temat, bo go po prostu nie słucham :P
10. EFEKT UBOCZNY TRZEŹWOŚCI - no, najlepsze mamy na koniec. Uber utwór, niesamowita moc w fortepianowych riffach, ciężki, pesymistyczny klimat, niesamowity tekst, no ogólnie super.

Plusy:
- oryginalność
- ciekawe podejście do akordeonu
- specyficzne teksty
- różnorodność
- nie nudzi
- wszyscy muzycy w składzie potrafią grać

Minusy:
- nierówność
- długość (35 min.)

!OCENA!
8 plus ramielowy znaczek jakości


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafal2
pan snów


Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:35, 13 Sie 2008    Temat postu:

Obudziłeś się ;) Ale płytka faktycznie świetna.

Ze swojej strony mogę polecić Acid Drinkers - Verses of Steel.


Najnowszy album polskiej thrashmetalowej grupy Acid Drinkers który swoją premierę bla bla bla...

Po prostu zarzucę przykładowym kawałkiem z płyty a czy wam się spodoba sami ocenicie:
[link widoczny dla zalogowanych]

Ja płycie daję 8,5/10 ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ramiel
Moderator Snów


Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:47, 20 Sie 2008    Temat postu:

rafal2 napisał:
Obudziłeś się ;) Ale płytka faktycznie świetna.

Zauważ, co napisałem na początku. Że recenzja jest teraz, bo jeszcze ani słowo na temat Cześka nie padło na forum.

EDIT:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sebe
lucid dreamer


Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 707
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:35, 20 Sie 2008    Temat postu:

Ramiel napisał:
Dowód na to, że w każdej muzyce znajdzie się perełka
Okej, teraz pora na disco-polo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ramiel
Moderator Snów


Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1910
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:52, 20 Sie 2008    Temat postu:

Dużo perełek!
Weźmy np. taki Lubelski Full. Klasyk!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yeld
Administrator Snów


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z polskiej stolicy dnb! :D
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:05, 20 Sie 2008    Temat postu:

I cała lista śląskich szlagierów! ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
walek
WWII Man


Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 3397
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: West Preussen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:27, 21 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
I cała lista śląskich szlagierów!
Moja Cyfra+ odbiera kanał telewizyjny uruchomiony przez jakieś dziwne Radio Silesia. Nic tam się nie dzieje na tym kanale, ale częstokroć wieczorami puszczają tam właśnie listę przebojów śląskich szlagierów. Cud, miód i malina, czysty wypas ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yeld
Administrator Snów


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z polskiej stolicy dnb! :D
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:36, 21 Sie 2008    Temat postu:

Radio? Dawno musiałeś nie włączać albo przeprogramuj Cyfrę+, bo moja odbiera ślunzackom "TV Silesia"! I rzeczywiście kiedyś leciały tylko szlagiery do obrazu z jakiegoś miasta, ale to było coś w rodzaju testu kanału. Teraz na kanale dzieje się sporo, wiadomości ze śląska, wywiady... ;p

Skubańcy mają pierwszy krok na drodze do autonomii, własną TV. ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
walek
WWII Man


Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 3397
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: West Preussen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:53, 21 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Dawno musiałeś nie włączać albo przeprogramuj Cyfrę+, bo moja odbiera ślunzackom "TV Silesia"
Skrót myślowy. Sprostowanie - zdanie miało brzmieć tak: Moja Cyfra+ odbiera kanał telewizyjny, będący przedłużeniem działalności Radia Silesia. Tak przynajmniej mi się wydaje, że o tym radiu tam ciągle mówili. A lista tamtejsza rządzi :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lucid Forum Strona Główna -> ja właśnie to / muzyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 59, 60, 61, 62, 63  Następny
Strona 60 z 63

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin