Lucid Forum

Nyanna

Witam. Od jakiegoś czasu zajmuję się LD, widzeniem aury, energetyzmem człowieka i czakrami, a także trochę OOBE. Ostatnio kupiłam sobie książkę o mocy piramid, ale tylko z czystej ciekawości. I tutaj jest moje pytanie. Czy to, czym się zajmuję jest już okultyzmem? Oczyszczanie energii, świadomy sen, otwieranie czakr itp. Czy to jest NA PRAWDĘ sprzeczne z nauką Kościoła? Pytam się, bo moja rodzina jest wierząca i nie wiem co o tym myśleć. Nie znalazłam odpowiedniego działu więc jeśli komuś to przeszkadza to proszę o przeniesienie.

walek

Moim zdaniem - już tak. Pod warunkiem, że w to wierzysz. Jeśli uważasz to co czytasz, za prawdę - to jest już niebezpiecznie. Jeśli po prostu czytasz to, żeby poszerzyć horyzonty, ale wiesz, że to bzdury - to jest OK.

Nyanna

Ale chodzi Ci walek o sprawę energii człowieka, aury, czakr czy piramid? Jest tego wiele, ale na przykład przy pracy z energią coś daje się odczuwać. Jeśli chodzi o piramidy to książka została kupiona przez moją słabość do wszystkiego co ma związek z egiptem. Jeśli chodzi o aurę, to nie wiem co o tym myśleć. Co wg Ciebie jest niebezpieczne? Ja uważam że LD i OOBE a także praca z energią są raczej do otwarcia się na ludzi i na Boga, po to, aby stać się świadomym życia. Aaa i jeszcze jedno. Czy okultyzmem grozi coś takiego jak stosowanie się do książki "Świadome podróżę w niefizyczne światy", czy jest to coś pod projekcję?

sledz

Proszę wybaczyć mi offtop.

O LD, OBE i innych tego typu "bzdurach" w kontekście wiary niech wypowiadają się teologowie i kształceni w tej dziedzinie, albo chociaż ci, którzy przeczytali w przynajmniej większości Biblię. OK?

walek

Jestem wierzący, praktykujący i na dodatek - staram się studiować nauki Kościoła, więc chyba mogę się wypowiadać na ten temat. Cokolwiek jednak nie twierdziłbym, nie będzie to oficjalne stanowisko Kościoła, a jedynie przemyślenia wierzącego człowieka.

yeld

Ramiel

Tak na marginesie. Można wierzyć w Boga i jego nauki, nie sugerując się Kościołem, tylko - że tak to patetycznie ujmę - własnym sercem. Nie będzie to już co prawda katolicyzm, ale wciąż chrześcijaństwo ;)

rafal2

Bo 2000 lat to wystarczająco dużo czasu żeby po drodze coś poszło nie tak ;)

Nyanna

Tzn. Ja to czuję tak: LD i OOBE, oraz podróże w niefizyczne światy są wytworem umysłu. Mogę się tym zajmować, aby poznać swoje możliwości, bo jak dla mnie podróż w niefizyczne światy jest czymś jak bardziej zaawansowane LD. Co do LD i OOBE, to wierzę, że jest to skutek działania naszego umysłu, LD zdarzyło mi się parę razy i nie sądzę, by mogło byś sprzeczne z naukami kościoła, tak jak OOBE, bo widziałam temat w którym ktoś nawet pytał się księdza i on powiedział, że nie jest to grzech. Czyli co mam zrobić? Zalecacie abym przestała zajmować się energią? Nie mam w tej dziedzinie raczej doświadczeń, ale po prostu nie wiem, czy nie ciągnie mnie to w złą stronę. To wszystko zaczęło się od medytacji i nie chcę stać się otwarta na jakieś niebezpieczeństwa, dlatego proszę o radę, z czym dać sobie spokój, a co jest bezpieczne.

Ramiel

Napisałem już wcześniej tutaj dość rozbudowanego posta, ale skasowałem, nie chcąc za bardzo narzucać swoich interpretacji. Ale jeśli chcesz, to mogę zarzucić paroma uwagami od siebie.
Pojęcie owej energii wywodzi się z dalekowschodnich kultur. Nazywana jest tam ona chi lub ki, w zależności od języka. Jej istnienie (lub rzekome istnienie) odkryli tamtejsi starożytni filozofowie i bardzo się ona przyjęła, czego dowodem jest szeroki wachlarz sztuk walk, które właściwie polegają niemalże wyłącznie na uwalnianiu z siebie tej energii. Sam chodziłem przez prawie rok na zajęcia z Chen Taiji (taka sztuka walki, należąca do rodziny Kung Fu, z tym że mało dynamiczna i opierająca się bardziej na rozbrajaniu przeciwnika, niż zadawaniu mu ciosów) i muszę przyznać, że chi istnieje. Tylko jeszcze zależy, co przyjmiemy za ową chi. Bo może to być albo faktyczna energia, promieniująca z wszystkiego co żyje, albo pstryczek w mózgu, który pozwala nam na wyciągnięcie znacznie większej sprawności z naszych mięśni.
Trochę popadłem w dygresję, ale myślę, że to ważne, ażeby nakreślić nieco, czym obracamy, mówiąc o tej tajemniczej energii (feel the force, Luke).
Przyjmijmy jednak, że chi, nasza energia wewnętrzna to ten potencjał, który siedzi sobie w nas i możemy go wykorzystać. Dlaczego miałoby to być złe? Bo nie widzę nigdzie przeciwwskazań do uwalniania z siebie tej energii. Wszystko zależy od tego, jak ją wykorzystasz (por. słynna analogia o nożu). Jeśli czerpiesz tę energię z siebie, to co może się stać? Co może Cię pociągnąć na złą stronę?
Co innego, jeśli np. poprosisz demony o moc, czy temu podobne bzdury. To jest ewidentny grzech względem wiary chrześcijańskiej i subiektywny pogląd raczej nic tu nie da.
Nie dajmy się zwariować. Gdybyśmy nie myśleli zdroworozsądkowo, prawdopodobnie wciąż tkwilibyśmy w średniowieczu. Jeśli wierzysz, że masz w sobie potencjał energetyczny i zamierzasz go uwolnić, nie czyniąc nikomu szkody, nie widzę powodu, dla którego miałoby to być złe. Jeśli jesteś chrześcijanką - pamiętaj, żeby nie czynić krzywdy bliźniemu i nie odwracać się od Boga na rzecz "cudzych bogów" i wszystko powinno być w porządku. W grzmieniu z ambony też trzeba umieć oddzielić ziarna od plew.

Chmurka

Ramiel wyprzedził mnie w odpowiedzi, i ma całkowitą racje
Dowiaduj sie- samo sie okaże- dodam tylko tyle że formalnie część kościoła uważa to wszystko za grzech, łącznie z LD, OOBE, hipnozą i fantastyką, a część mówi że "to zależy"

Przez lata praktykowałam np wróżenie z tarota lub dłoni (jako formę rozrywki towarzyskiej ale zbiegi okoliczności sprawiały że dużo osób traktowało to poważnie) No i też interesowałam sie metafizyką w kontekście aur, czakr, wampirów energetycznych etc. Jak sie dowiedziałam że zajmowanie się tym to grzech to wydało mi sie to zbyt restrykcyjne. Z czasem jak dowiadujesz sie coraz więcej i na temat zasad na których rzeczywiście opierają sie te wszystkie zjawiska oraz celów jakim służą prawa kościoła, to okazuje sie że na obydwu jest mnóstwo otoczek, które po odkryciu pokazują czym naprawdę powinnaś sie kierować w życiu i na czym sie opiera metafizyka. Wybór nie będzie łatwiejszy ale na pewno bardziej prawdziwy niż poprzez stworzone przez kogoś doktryny. Kiedy sobie zadasz pytanie czego naprawdę chcesz, to okaże sie że w sumie nie chodzi ci o widzenie aury ale np poprawienie swoich umiejętności nawiązywania relacji z ludźmi, rozpoznawanie ich zamiarów. I okaże sie że to kwestia uświadomienia sobie pewnych reakcji i obserwacji które potrafisz robić naturalnie (umiejętne korzystanie z podświadomości i świadomości). Okazuje sie że u podstaw magii leży psychologią i medycyną, fizyka... i wywodząca się z duchowości potrzeba piękna, tajemniczości oraz idei. I problem z "czy okultyzm to grzech" zmienia się na np "czy oszukiwanie to grzech jeżeli kłamiesz w dobrej wierze" (problematyka ozywania swoich umiejętności do manipulowania sobą i innymi w konkretnych celach).

Norbi

Według mnie póki nie używasz tej sztuki do własnych celów oraz do czegokolwiek co można by uznać za grzech, jest to kwestia bardzo sporna. A odpowiedź z mojej strony jest taka, że wtedy wszystko zależy to od Ciebie, jak czujesz i co sądzisz o tym. I tego musisz się trzymać.
Bo ludzie będą mieli dwojakie zdania na ten temat, zależnie od przekonań.

adam0309

Dla mnie LD, OOBE i medytacja i widzenie aur(próbowałem, i czasami nadal próbuje więc też się zalicza :) )to jest rozwijanie samego siebie, poznanie własnej osobowości, wyrobienie siły woli, aby za kilka lat w jakiejkolwiek cięższej sytuacji sobie odpuścić, tylko walczyć o swoje nawet jeśli się nie układa(kontrola emocji itd.)... I kościół nie powinien narzucać ci swojej ciasnej doktryny jeśli się nią nie zgadzasz... Przecież wierzymy w Boga, jego nauki i rozwijanie własnej (pod)świadomości, nawet z czystej ciekawości złe nie jest, bo z tym nie koliduje. Wiele ludzi jest "wierzących"(np. terroryści-wierzą w Islam *ale wg. mnie tylko umownie bo nim się nie kierują* ale to bez znaczenia, ta religia zabrania robić krzywdy innym więc...) którzy zrobili wiele, wiele więcej złego a nie bawili się w rozwój duchowy(i co to nie miał by być grzech) Ale to tylko moje skromne i zapewne bezsensowne zdanie...

Sebe

yeld

Przede wszystkim, mało który umie pisać lub czytać, więc ufa swojemu lokalnemu "nauczycielowi", który przedstawia owe fragmenty w innym ujęciu.

Allaaaaaaaaaaaah! *bum*